Kategorie
podróże

Skype w samolocie

Sie­dząc na pokła­dzie samo­lo­tu Del­ty (na któ­ry zresz­tą spó­Ĺşni­łem się 20 minut, ale to już zupeł­nie inna histo­ria… ) wpa­dła mi w ręce gaze­ta „USA Today”. Zna­la­złem tam cie­ka­wy, moż­na powie­dzieć dość aktu­al­ny, arty­kuł na temat dostę­pu do sie­ci w podró­ży. Sze­ro­ko­pa­smo­wy inter­net jest już dostęp­ny w samo­lo­tach kil­ku linii lot­ni­czych (SAS, Lufthan­sa, El Al) za nie­zbyt dużą opła­tą (ok $30), taka sytu­acja otwie­ra mnó­stwo nowych moż­li­wo­ści ale powo­du­je też tro­chę pro­ble­mów. Nie­wąt­pli­wy­mi zale­ta­mi są moż­li­wość dostę­pu do ema­ili, zaku­py onli­ne, krót­ko mówiąc oszczęd­ność cza­su. Jak pisze Kevin Maney, to jed­nak tyl­ko kwe­stia cza­su aż jed­na z zalet inter­ne­tu sta­nie się cał­kiem uciąż­li­wym pro­ble­mem. A o co tak dokład­nie chodzi?

Tak napraw­dę, wszyst­ko zaczy­na się od tele­fo­nów komór­ko­wych. Dotych­cza­so­wy zakaz uży­wa­nia tele­fo­nów komór­ko­wych wyda­je się jak naj­bar­dziej potrzeb­ny. I nie cho­dzi tu wca­le o ofi­cjal­ny powód – gdy­by tele­fon komór­ko­wy mógł zakłó­cić pra­cę samo­lo­tu i spo­wo­do­wać kata­stro­fę nikt by nawet nie pró­bo­wał się zbli­żać do lot­ni­ska, a już w pierw­szej kolej­no­ści pilo­ci. Cho­dzi tu spra­wę dużo bar­dziej pro­za­icz­ną, o utrzy­ma­nie jed­nej z nie­wie­lu stref bez komó­rek. Dobrz to robi wszyst­kim tym, któ­rzy, w swo­im mnie­ma­niu, są tak waż­ni, że nie mogą tele­fo­nu wyłą­czyć ani na sekun­dę. Ale tele­fon w porów­na­niu z komu­ni­ka­to­rem to już tyl­ko nie­win­na i nie­szko­dli­wa zabaw­ka. Tele­fo­ny mają prze­cież jakieś ogra­ni­cze­nia – opła­ty za roaming itp. A co z tele­fo­nią inter­ne­to­wą? Po pro­stu „no limits”, mar­ne $30 pozwa­la na nie­ogra­ni­czo­ne poga­dusz­ki. Ktoś mógł­by powie­dzieć, że to prze­cież nic złe­go prze­ga­dać nud­ną podróż… W sumie tak, ale wyobra­Ĺşmy sobie nastę­pu­ją­cą sytuację:

Wra­ca­my z dale­kiej podró­ży, dzię­ki inter­ne­to­wi spraw­dzi­li­śmy już pocz­tę i pogo­dę w domu, teraz czas na odpo­czy­nek po cięż­kim dniu z cie­ka­wą książ­ką. Sewar­des­sa poda­je napo­je i prze­ką­ski, czy­sty relaks. I wła­śnie kie­dy zaczy­na­my czy­tać, nasz sąsiad otwie­ra lap­to­pa i dzwo­ni do zna­jo­mych. Nie wziął swo­ich słu­cha­wek, więc na samym począt­ku sły­szy­my rado­sne okrzy­ki z kiep­ska­wych gło­śni­ków jego kom­pu­te­ra, na szczę­ście obsłu­ga samo­lo­tu ratu­je sytu­ację i przy­no­si mu słu­chaw­ki z pokła­do­we­go sys­te­mu audio. Spra­wa roz­wią­za­na? Ależ skąd. W słu­chaw­kach masz sąsiad sta­je się jesz­cze gło­śniej­szy – nie sły­sząc sam sie­bie prze­krzy­ku­je szum sil­ni­ków, w koń­cu zna­jo­mi chcą sły­szeć co mówi a wbu­do­wa­ny w lap­to­pa mikro­fon nie jest szczy­tem tech­ni­ki. Mija 5, 10, 50 minut, sąsiad jest bar­dzo towa­rzy­ską oso­bą, obdzwo­nił kum­pli, teraz dzwo­ni do cio­ci. Nasza książ­ka nie ma już w tej sytu­acji żad­nych szans, dram­tycz­ne sce­ny powie­ści, mimo czy­ta­nia każ­de­go zda­nia trzy razy, prze­pla­ta­ją się z prze­pi­sa­mi na pier­nik cio­ci Ste­ni i wizy­tą w muzeum sło­ików… Jakoś w poło­wie dro­gi przy­po­mi­na sobie, że ma prze­cież kame­rę inter­ne­to­wą i wier­ci się z kom­pu­te­rem żeby zna­jo­mi zoba­czy­li jak wyglą­da samo­lot. To jest dłu­gi lot, sąsiad ma mnó­stwo do opo­wie­dze­nia wszyst­kim, zde­ner­wo­wa­nie sytu­acją nie pozwa­la ani czy­tać ani spac, obsłu­ga nie reagu­je, bo ten pasa­żer prze­cież „tyl­ko sobie roz­ma­wia” i to nie przez tele­fon, któ­ry jest nie­do­zwo­lo­ny. W koń­cu nie wytrzy­mu­je­my i jakieś sześć zmar­no­wa­nych godzin póĹşniej, pół godzi­ny przed lądo­wa­niem wali­my go w gło­wę jego wła­snym lap­to­pem i dusi­my kablem od słuchawek…

Zakoń­cze­ni histo­rii bru­tal­ne, ale nie nie­moż­li­we… Chy­ba, że włą­czy­my nasze­go Sky­pe­’a i poszu­ka­my w sie­ci brat­niej duszy na pokła­dzie nasze­go samo­lo­tu (ist­nie­je prze­cież coś takie­go jak wyszu­ki­wa­nie wg loka­li­za­cji) – razem łatwiej wymy­ślić sza­tań­ski plan mają­cy na celu uci­sze­nia roz­ga­da­ne­go współ­to­wa­rzy­sza podróży… 😉

Czy już wkrót­ce, będąc na pokła­dzie samo­lo­tu, może­my usły­szeć oprócz zwy­kłe­go „pro­si­my o wyłą­cze­nie tele­fo­nów komór­ko­wych”, „pro­si­my tak­że o nie uży­wa­nie gło­so­wych komu­ni­ka­to­rów inter­ne­to­wych”? Raczej nie za szyb­ko, ale pro­blem wyda­je się ciekawy.
Jestem cie­kaw Waszych opi­nii, pisz­cie co o tym myślicie.