O ile wiem jak wkręcać śruby w lód, to już reszta nurkowania była dla mnie bardziej tajemnicza. Dlatego też bez zwyczajowego wtrącania się wysłuchałem planu nurkowania i zasad bezpieczeństwa. Niby proste nurkowanie, ale sufit nad głową dodaje dreszczyka emocji :mrgreen:. Emocji dodawał też fakt, że lód nie był jeszcze zbyt gruby i spacery w celu wyrąbania przerębla dostarczały trochę adrenalin (nie ma to jak delikatne trzaski pod nogami, szczególnie jak się jest w „cywilnych” rzeczach).
Znalazłem się w pierwszej grupie, wszystko ok tylko czemu jako jedyny nurkowałem w zwykłej piance :???:? Na szczęscie ustaliliśmy, że robimy rundkę, „suchary” odstawiają mnie z powrotem i płyną dalej sami, w innym przypadku podejrzewam, że wyszedłbym z wody w postaci naturalnej rzeĹşby lodowej. Moja „rundka” miała kilkanaście minut, kiedy przestałem palcami czuć przyciski inflatora (raz odmrożone palce długo to pamiętają, moje już ze dwa lata…), zdecydowałem o powrocie. Szybka ewakuacja na lód, przebranie, gorąca herbata i buła ze smalcem (trzeba brać przykład z polarników) szybko przywróciły mi normalną temperaturę.
Mój „pierwszy raz” okazał się nadzwyczaj udany, szkoda tylko, że pogoda nie do końca dopisała (brak słońca) przez co część efektów wizualnych zaginęła w zielonym półmroku.Ogólnie rzecz biorąc nurek był bardzo udany, za co dziękuję mojemu przyjacielowi ze Szkoły Nurkowania Long Dive, który zorganizował ten wyjazd oraz nurkującej i nienurkującej reszcie ekipy. Do galerii wrzuciłem 4 fotki mojego autorstwa, więcej zdjęć na pewno pojawi się wkrótce na Long Dive’ie.
W odpowiedzi na “Moje pierwsze nurkowanie pod lodem”
Ekstra ta mapka. Nawet przez te ciemne okulary 😎 widze pas startowy i oczywiście „pałacyk” 😆