Tym razem przyszedł czas na trochę eksperymentów. Zacząłem przygotowania z zestawem:
- łosoś surowy,
- czarna ikra (nie pamiętam z jakiej ryby),
- omlet,
- łosoś wędzony na gorąco,
- zielony ogórek
- surowa papryka (czerwona, zielona, pomarańczowa)
- tatar z polędwicy
oraz silnym postanowieniem nakarmienia ośmiu osób… Ze względu na to, że ktoś sprzątnął mi sprzed nosa ostatni kawałek tuńczyka w sklepie, narodził się pomysł eksperymentów.
Na pierwszy ogień poszedł omlet (jaja, bulion rybny, białe wino, sos sojowy, cukier, sól). Robiłem go po raz pierwszy i muszę przyznać, że jest z tym trochę zabawy. Przepis nie był skomplikowany – jednak kluczowym elementem okazało się odpowiednie dolewanie kolejnych warstw. Na szczęście przebrnąłem przez to prawie bez strat (~70% omletu nadawało się do krojenia). Dodam tylko, że kwadratowa japońska patelnia rzeczywiście by się przydała.
Gotowy omlet znalazł zastosowanie w całkiem sporej ilości rolek kappamaki. Ich zestaw uzupełniły rolki z surowym łososiem i zielonym ogórkiem.
Teraz przyszła kolej na następną nowość – tatara. Zastosowanie narzuciło się samo, powstały z niego (w połączeniu z ryżem i papryką) naprawdę niezłe rożki tamaki-sushi. Na przyszłość warto zapamiętać, że są ekstremalnie szybkie w przygotowaniu.
Ostatnia nowość to sakamaki, odwrotne sushi (nori w środku, ryż na wierzchu), te wypchałem na zmianę omletem i łososiem. Próbowałem je zrobić już wcześnie, ale wyszły porządnie po raz pierwszy.
Fotki rezultatu do obejrzenia w galerii sushi.
2 odpowiedzi na “Nowe eksperymenty z sushi”
Jestem pod wrażeniem umiejętnośći sporządzania i podania sushi..no no„… od niedawna róznież jestem smakoszem kuchni japońskiej, smak jej niepowtarzalny towarzyszy mi całymi dniami, zwłaszcza jak sie napatrzę i naczytam przepisów w necie (tak też własnie tu trafiłam), gdy jestem na mieście nie potrafię się oprzeć i zaglądam do Akasaka na małe conieco. pozdrawiam życząc kolejnych udanych eksperymentów : )) marysia
Dzięki za słowa uznania i życzę powodzenia! Tylko uważaj, robienie sushi wciąga jak narkotyk, trudno przestać… 😉