Dzisiaj wreszcie, po wielu ściemach firmy przewozowej, Better Than… dotarła na miejsce przeznaczenia – a co najważniejsze bez uszkodzeń. Jak zwykle nie obyło się bez problemów – w miejscu nadania zapakowano ją tak dziwnie, że aby ją wypakować potrzeba było nieĹşle się nakombinować.
Konkretnie, została umieszczona tak, że aby się do niej dostać trzeba by było rozpakować połowę statku… Jednak jak się okazało, osoba odpowiedzialna za rozładunek (load master) nie dała się zbić z tropu i znalazła rozwiązanie. Ĺťeby dostać się do łódki, odpowiednio przemieszczając płynny balast na kontenerowcu, przechylono go o kilka stopni (!), naprawdę robiło to wrażenie. Kilka fotek z portu wrzuciłem do galerii.
Tak czy inaczej stanie i podziwianie tych dziwnych pomysłów zajęło nam większość dnia. A od jutro ruszamy do konkretnej roboty, łódka musi być gotowa na 100% na wtorek…