Kategorie
podróże

Lato Muminka

Na zakoń­cze­nie poby­tu w Szwe­cji dotar­łem w cał­kiem miłe miej­sce – na wyspę San­dhamn. Po co się tu zna­la­złem? Głów­nie aby zoba­czyć start „Tall Ships”, ale z tego za wie­le nie wyszło (start jest zbyt dale­ko od brze­gu) i skoń­czy­łem jak to zwy­kle bywa w kawiar­ni z piwem. Pozy­tyw­ną stro­ną jest to, że mam oka­zję napi­sać coś na stronę.

Miej­sce jest abso­lut­nie nie­sa­mo­wi­te, ska­li­ste wybrze­ża malut­kich wyse­pek, poro­śnię­te lasem i w więk­szo­ści nie­zbyt zatło­czo­ne. W wie­lu dom­kach, sto­ją przy­cu­mo­wa­ne żaglów­ki i moto­rów­ki, na pomo­stach leżą mor­skie kaja­ki. Napraw­dę miło. Aż się pro­si żeby zro­bić parę fotek, ale tym razem zosta­łem bez apa­ra­tu i musi wystar­czyć sam opis.

Co dziw­ne, nawet pogo­da dzi­siaj dopi­sa­ła, słoń­ce i lek­ka bry­za w połą­cze­niu z kra­jo­bra­zem powo­du­ją, że napraw­dę moż­na polu­bić Szwe­cję… To nie­zła odmia­na po ostat­nim tygo­dniu krę­ce­nia się po cen­trum Sztok­hol­mu i ucie­ka­nia przed desz­czem. A pro­pos krę­ce­nia po mie­ście, mam ser­decz­nie dość par­ko­wa­nia 6,5 metro­we­go vana w cen­trum mia­sta, ja chcę Mini!!

Jesz­cze 2 godzi­ny i ucie­kam na prom do Nynäshamn, a na razie trze­ba delek­to­wać się chwilą.

ps. o co cho­dzi z tytu­łem? Chy­ba dom­ki sko­ja­rzy­ły mi się jakoś z książ­ką Tove Jan­son, albo może coś innego…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *