Skończyliśmy pływanie, zajęliśmy ogólnie 7 miejsce (na 14) co nie jest takie złe biorąc pod uwagę kilka głupich błędów. W każdym razie najwyższy czas bo pogoda się zepsuła i pojawił się tak dawno nie widziany deszcz.
Na mnie znów wypadła funkcja „drivera”, tzn. muszę odstawić samochód ze sprzętem do Port Napoleon, zanim będę mógł pojawić się w domu. Muszę przyznać, że jak zwykle miałem więcej szczęścia niż rozumu – nie sprawdziłem dokładnie rozkładu promów, co zaowocowało pojawieniem się w porcie dosłownie w ostatniej chwili, 5 minut przed zamknięciem statku. Skasowali mnie jak to zwykle bywa w takich sytuacjach o 20 euro więcej niż powinni (poprzednio się wykłóciłem, teraz cieszyłem się że w ogóle dostałem bilet), ale przynajmniej wydostałem się z Sardynii.
Od rana leje, co spowodowało z kolei obsuwę kolejnego planu czyli przejazdu przez Korsykę z Bonifacio do Ajaccio na prom do Tulonu. Miałem dojechać ze sporym zapasem czasu, dojechałem o 14.55. Warto wspomnieć że prom odpływał o 15! Nie wiem jakim cudem mnie wpuścili, ale się udało i płynę sobie wyglądając przez okno i szczerze żałując Jacha i reszty, którzy w tej parszywej pogodzie (pada i mistral wieje prosto w nos) odprowadzają jacht do tej samej mariny, do której jadę.
Siedzę w promowej kawiarni, piję kolejną kawę i wspominam ostatnie dni. Szczerze mówiąc chyba najciekawszą częścią (pomijając regaty) całego wyjazdu był przejazd przez Korsykę (na południe, z powrotu pamiętam tylko gnanie zalewanymi deszczem serpentynami). Chciałem o tym coś napisać już wcześniej, ale dopiero teraz mam na to czas…
Na wyspie spędziłem tylko kilka dni, ale udało mi się objechać jej większą część i obiec kilka niezłych pagórów. Wylądowałem w Ile Rousse, przejechałem na drugą stronę do Bastii i dalej do Cap Corse. Stamtąd wróciłem do Calvi i dalej wzdłuż wybrzeża do Bonifacio. To jest niesamowite miejsce i na pewno warto tam kiedyś wrócić na dłużej. Co było najciekawsze? Niesamowite drogi górskie, najciekawsze wg mnie to objazd klifami do Cap Corse i podjazd do [singlepic=276,160,120„right]schroniska górskiego pod Monte Cinto. Na tą ostatnią „górkę” (2706m) nawet prawie udało mi się wbiec – prawie, bo po 2,5h skończył mi się wolny czas i musiałem zrobić „wycof” prawie spod szczytu (kolejny powód żeby tu wrócić, nie lubię takich niedokończonych spraw). W każdym razie niesamowity, alpejski, krajobraz w połączeni z bliskością morza sprawia że to miejsce jest naprawdę świetne. Chyba trzeba by się wybrać na jakiś rajd w te okolice…
Z mniej „fizolskich” atrakcji, mogą wymienić setki uroczych knajp „poprzylepianych” do przepaści wzdłuż dróg. Trudno było się im oprzeć, co spowodowało u mnie mocne przedawkowanie kawy… 🙂 Cały czas zastanawiam się z czego żyją mieszkańcy tych wiosek/miasteczek, położonych wysoko w górach? Chyba nie z tych chudych krów które pętają się po całej okolicy samopas? Nie mam pojęcia.
Najciekawszym miejscem, które odwiedziłem, jest położony na południu wyspy port Bonifacio. Wspaniałe miasteczko ze starą twierdzą górującą nad portem i otoczone wapiennymi klifami uformowanymi w bajkowe kształty. Jeśli połączyć to z kryształową wodą na której zacumowane są jachty, to miejsce jest wyjątkowo warte odwiedzenia.
Wymieniając atrakcje Korsyki, nie można zapomnieć o tak banalnej rzeczy jak prowadzenie tam samochodu. Jazda to niekończąca się dawka adrenaliny, drogi na szerokość 1,5 samochodu (przynajmniej mojego), często z obu stron ścięte przepaściami bez zbędnych fanaberii typu barierki… Jeszcze długo będę pamiętał spotkanie z autobusem na środku 1km zwężenia drogi, ktoś z nas musiał się wycofać i jak łatwo się domyśleć, padło na mnie. Jazda na wstecznym po wąskiej serpentynie nauczyła mnie dużo, najlepiej świadczy o tym to, że nadal żyję…
3 odpowiedzi na “Korsyka”
hi kuba – old globetrotter ;-))
nice pictures – i think i would like korsika too !
greatings from frankonia !
Geli
that is wonderful place for all kinds of activities: trail running, mtb, scuba diving… Just a paradise 🙂
Wybieram się tam już od dłuższego czasu i nie mogę dotrzeć, zawsze jest jakieś ale…
Chciałbym zobaczyć więcej Twoich zdjęć. Patrząc na nie mam nabieram jeszcze większej ochoty na jakiś wypadzik na Korsykę…
Pozdrawiam