Przede wszystkim WIELKIE choć spóźnione podziękowania dla wszystkich, którzy zagłosowali na mnie w konkursie Blog Roku. Do przejścia dalej zabrakło mi sporo, ale bardzo się cieszę z tych głosów, które dostałem. Jeszcze raz dzięki.
Dużo czasu zajęło mi pozbieranie się i ogarnięcia nawału pracy. W końcu jednak się udało, wygospodarowałem trochę czasu na pisanie. O czym? Na przykład o kolejnej wycieczce do Jakuszyc.
Mimo (a może właśnie dzięki) braku świeżego śniegu warunki były doskonałe – nigdy wcześniej nie jeździłem „łyżwą” z taką przyjemnością, najlepszym dowodem jest to, że bezproblemowo można było jechać po nieprzetartym szlaku aż do Chatki Górzystów. Tam jak zwykle jedyny w swoim rodzaju omlet (czyli posiłek starczający na dwa dni) i długie godziny przy świeczce i piwie. Dobry śnieg sprzyjał treningowi, udało mi się przez po raz pierwszy przejeździć dwa dni tylko i wyłącznie „łyżwą”, zero „klasyka”. Te kilkadziesiąt km trochę dały się we znaki, ale też wiem już na 100% że z biegówek wolę styl łyżwowy, o wiele więcej z tego zabawy…
Nie ma się co rozpisywać, od wyjazdu minął już ponad tydzień, a nie lubię pisać o zbyt odległych wydarzeniach.
Wypada wspomnieć jeszcze o tytułowym promie. Wziął się stąd, że postanowiłem przetestować drogę jaką mi wybierze Google Maps, i wybrał – przez łąki wsie i pola oraz przez prom(!). To moja pierwsza wycieczka promowa po polskich wodach śródlądowych, nigdy bym się nie spodziewał że spotka mnie to akurat podczas wycieczki w góry.
2 odpowiedzi na “Promem do Jakuszyc czyli powrót do pisania”
Najbardziej z notki spodobał mi się prom – po prostu ironia… 😉
Pozdrawiam.
Mi się tez spodobał, szczególnie że dotarliśmy nad rzekę przed świtem. Prom jeszcze nie działa, nikogo wokół, a droga się kończy w rzece… Taka niespodzianka 🙂