Kategorie
łódka

Wreszcie na wodzie

Po dwóch tygo­dniach szli­fo­wa­nia, szo­ro­wa­nia, skrę­ca­nia i tym podob­nych czyn­no­ści, wypły­nę­li­śmy dziś na tre­nin­go­wy rejs. Pogo­da dopi­sa­ła – deszcz zaci­nał jak dia­bli, wiatr ok 20 węzłów. Ale naresz­cie to jest to! Pod­czas kil­ku godzin pokrę­ci­li­śmy się po oko­li­cach Cowes i prze­ćwi­czy­li­śmy pod­sta­wo­we manewry. 

Kategorie
łódka

Deszcz deszczem…

No wła­śnie i jesz­cze deszcz… Nie przy­zwy­cza­iłem się przez 6 mie­się­cy w Irlan­dii to nie przy­zwy­cza­ję się i teraz. Prze­cież to nie­nor­mal­ne żeby pada­ło kil­ka­na­ście razy dziennie. 

Kategorie
łódka

Rikszarz

Nie ma co, jestem zmę­czo­ny. Mia­łem pięk­ne pla­ny napi­sać dziś coś wię­cej ale nie ma szans – woże­nie dwu­kół­ką w tą i z powro­tem zawar­to­ści łód­ki i kon­te­ne­ra ze sprzę­tem wyści­go­wo-robo­czym wykoń­czy­ło mnie solid­nie, pra­ca przy kom­pu­te­rze dobi­ła i na pisa­nie nie zosta­ło już wie­le. Chwi­la minie zanim się znów przy­zwy­cza­ję, może jutro się uda?

Kategorie
łódka

BT dotarła na miejsce

Dzi­siaj wresz­cie, po wie­lu ście­mach fir­my prze­wo­zo­wej, Bet­ter Than… dotar­ła na miej­sce prze­zna­cze­nia – a co naj­waż­niej­sze bez uszko­dzeń. Jak zwy­kle nie oby­ło się bez pro­ble­mów – w miej­scu nada­nia zapa­ko­wa­no ją tak dziw­nie, że aby ją wypa­ko­wać potrze­ba było nie­Ĺşle się nakombinować. 

Kategorie
łódka

Zakupy

Tym razem przed wyjaz­dem na żagle posta­no­wi­łem zaopa­trzyć sie w solid­ne tramp­ki żeby znów nie poty­kać się w za dużych butach przy każ­dym zwro­cie. Celo­wa­łem w Salo­mon Amfi­bie z jasną pode­szwą (chy­ba wia­do­mo dla­cze­go), ale w wer­sji męskiej jest to towar wyso­ce defi­cy­to­wy w Pozna­niu. Dzi­siaj przy oka­zji wstą­pi­łem do praw­dzi­we­go żeglar­skie­go skle­pu zapy­tać o „pro­fi” buty. Roz­mo­wa wyglą­da­ła następująco:

– Dzień dobry, czy są jakieś tramp­ki na łódkę?

- Dzień dobry, sprze­da­je­my tyl­ko fir­mo­we, nie ma.

- W ogó­le nie ma? A nie-firmowe?

- Nie, bo sprze­da­je­my tyl­ko firmowe.

- A kie­dy będą te firmowe?

- Nie będą, bo są za dro­gie. Ewen­tu­al­nie może­my zamówić… 

śmiać się czy pła­kać? Nadal nie mam butów…

Kategorie
łódka

Żagle

Moje raj­do­wa­nie osła­bło nie­co w tym roku (Snow­Dog Stu­dio ma swo­je wyma­ga­nia…), ale nad­cho­dzi już powo­li czas na kolej­ne woja­że, cho­ciaż w nie­co innym kli­ma­cie. Już nie­dłu­go ruszam po raz kolej­ny dołą­czyć do teamu Bet­ter Than…, tym razem w Europie. 

Kategorie
łódka na szlaku

Węzły, węzełki…

Wszyst­kim któ­rzy cza­sem zapo­mi­na­ją jak zawią­zać coś tro­chę bar­dziej skom­pli­ko­wa­ne­go niż popu­lar­ny „supe­łek” pole­cam lek­tu­rę stro­ny I Will Knot!. Krót­kie fil­mi­ki instruk­ta­żo­we pozwo­lą każ­de­mu opa­no­wać pod­sta­wo­we węzeł­ki. Neste­ty, nie ma ich tam za wie­le, mam nadzie­ję że autor z cza­sem roz­bu­du­je dostęp­ne wzo­ry o bar­dziej zaawan­so­wa­ne. W każ­dym razie faj­ny pomysł.

Kategorie
łódka

„November Rain” czyli dlaczego tu tak mokro?

No i nad­szedł czas żeby napi­sać coś o miej­scu gdzie teraz jestem. Sie­dzę tu w koń­cu już parę dni. Naj­le­piej, jak to się zazwy­czaj robi, zacznę od początku. 

Kategorie
łódka

Floryda – finisz

after storm

Po nocy i poło­wie dnia odpo­czyn­ku opu­ści­li­śmy Beau­fort (nie­ste­ty nie zdą­ży­łem się dowie­dzieć jaki zwią­zek ma nazwa tego mia­stecz­ka ze słyn­ną mor­ską ska­lą wia­tru). Pra­wie wszyst­kie szko­dy pona­pra­wia­ne, rze­czy i łód­ka wysu­szo­ne, a pomyśl­na (znów) pro­gno­za pogo­dy pro­wa­dzi nas w dro­gę. Było dużo zim­niej niż na począt­ku podró­ży, mimo że posu­nę­li­śmy się już spo­ry kawa­łek na południe. 
Kategorie
łódka

Sztorm

Led­wo upły­nę­li­śmy nie­ca­łe dwa dni, a już burza zagna­ła nas do por­tu w Beau­fort w Pn. Karo­li­nie. Ale nie mogę powie­dzieć żeby zało­ga z tego powo­du zbyt­nio narze­ka­ła. Ostat­nia doba ostro dała nam się we zna­ki. Wiatr „w nos” ok 30 węzłów (pory­wy do 40) i spo­re fale nie uprzy­jem­nia­ły dro­gi. Nie oby­ło się jak zwy­kle bez noc­nych przy­gód – splą­ta­ne szo­ty od genuy, wal­ka z gro­tem, któ­ry za cho­le­rę nie dawał się ani zre­fo­wać ani zrzu­cić, a w koń­cu gonie­nie po zale­wa­nym wodą pokła­dzie kani­strów z diesel’em. Ja cie­szę się podwój­nie: fale w połą­cze­niu ze świe­żym aro­ma­tem pali­wa wywo­ła­ły u mnie lek­ką „nie­straw­ność” ;), tak więc na lądzie, po raz pierw­szy od doby coś zja­dłem (cia­stecz­ka ale zawsze). Dodat­ko­wy miły akcent przy wej­ściu do por­tu (pomi­ja­jąc kil­ka­krot­ne łado­wa­nie się na mie­li­znę z powo­du ciem­no­ści i bra­ku dokład­nej mapy tego miej­sca) to towa­rzy­stwo kil­ku del­fi­nów chla­pią­cych się na falach metr od bur­ty (Ania, coś dla cie­bie 🙂 ).
To tyle na dzi­siaj, czas spać. Jutro rano , jeśli pogo­da pozwo­li, rusza­my dalej.