Odzyskałem dostęp do internetu. To niewiarygodne ale Włochy to jakaś „czarna dziura” w kwestii Internetu. W zeszłym roku podczas regat na Sardynii przechodziłem to po raz pierwszy, teraz na Capri mam powtórkę z rozrywki. Przez kilka dni biegałem z obłędem w oczach po całym Capri, tylko po to, żeby się przekonać że na sensowny dostęp do internetu nie mam co liczyć. Kafejki internetowe otwarte tylko do 20 (czyli kiedy ja zaczynam pracować…) w liczbie 4 dysponowały zresztą jakimiś dziwnymi połączeniami, które blokowały moją pocztę wychodzącą z Thunderbirda, za co wszystkich do których pisałem ze sporym opóźnieniem przepraszam.
Sytuacja zmieniła się diametralnie, kiedy podłączono wi-fi dla zawodników, nareszcie mam całodobowy, porządny dostęp do netu, co prawda 30 min od hotelu (i 200m niżej) ale to akurat zaleta, podciągnę formę.
Na Capri jestem po raz pierwszy, wyspa pęka w szwach od turystów, co jest dla mnie trochę niezrozumiałe biorąc pod uwagę że, nie jest jakoś strasznie atrakcyjna turystycznie (przynajmniej wg mnie). Bardzo ciekawy jest za to układ pionowy – żeby znaleźć 100m poziomej ulicy trzeba się nieźle nachodzić :)…