Kategorie
podróże

Dzika Orlica

Jest sobie taka rzecz­ka w Cze­chach, nie­da­le­ko pol­skiej gra­ni­cy. Nazy­wa się Dzi­ka Orli­ca (Divo­ká Orli­ce), zazwy­czaj nie nie­sie zbyt dużo wody, jedy­nie wcze­sną wio­sną pod­czas roz­to­pów zamie­nia się w „spły­wal­ną” gór­ską rze­kę. No, nie­zu­peł­nie jedy­nie, ponie­waż zda­rza­ją się też dni kie­dy dzie­je się tak i latem po spusz­cze­niu wody z pobli­skiej zapo­ry. Kie­dy da się pły­nąć, jest to bar­dzo przy­jem­na „jedyn­ko­wo-dwój­ko­wa” rze­ka z kil­ko­ma faj­ny­mi jaza­mi i bystrza­mi, w sam raz na tro­chę przy­go­dy dla każdego.

Wła­śnie na taką spe­cjal­ną oka­zję wybra­łem się w zeszły week­end z gru­pą zapa­lo­nych kaja­ka­rzy. Nie było­by w tym nic spe­cjal­ne­go gdy­by nie to, jak faj­nie się to odby­wa na miej­scu. Dla Cze­chów (i nie tyl­ko) dzień takiej więk­szej wody to praw­dzi­we out­do­oro­we wyda­rze­nie. Na całej dłu­go­ście rze­ki pły­wa­ją i pik­ni­ku­ją tłu­my. Ludzie spły­wa­ją czym się da – od gór­skich kaja­ków i kanu, przez pon­to­ny (rafty), po domo­wej robo­ty, bli­żej nie­zi­den­ty­fi­ko­wa­ne urzą­dze­nia pływające.

Podob­nie jak to ma miej­sce u cze­skich nar­cia­rzy bie­go­wych, tak­że na wodzie nikt się nie przej­mu­je wie­kiem i wyglą­dem swo­je­go sprzę­tu, liczy się dobra zaba­wa. To jest nie­sa­mo­wi­te, jak bar­dzo Cze­si mają we krwi dobrą zaba­wę przy aktyw­nym spe­dza­niu cza­su. A wie­czo­rem śpie­wy przy spo­rych ilo­ściach zim­ne­go piwa…

Zde­cy­do­wa­nie pole­cam wyciecz­kę na tę rze­kę każ­de­mu, war­to tego dośwad­czyć i zała­pać od Cze­chów tro­chę  „pozy­tyw­nej ener­gii”, star­cza na długo 🙂

ps. parę fotek dorzu­ci­łem do gale­rii