Podczas kolejnych dwóch dni wiele się działo u „Naszych” w Kanadzie. Trzeci dzień (psie zaprzęgi i samochody terenowe) nie były najmocniejszą ich stroną.
Za to o wiele lepiej spisali się czwartego dnia, szczególnie na rowerze (40 km). Gosia była pierwsza. Brawo! Kuba natomiast piąty. Okazało się, że dostał rower bez dokręconej kierownicy. Skandal! Jechał cały czas w czołówce, ale niestety nikt z organizatorów nie przejął się tym za bardzo, no i musiał radzić sobie sam. Pewnie, gdyby to przytrafiło się Niemcowi, to od razu ktos by zareagował. Pamiętam, jak było w zeszłym roku… stronniczość i działanie na własną korzyść.
Tego samego dnia mieli także skutery śnieżne, na których nie poszło im najlepiej. Gosia była ostatnia, a Kuba przedostatni. Biedak mówił, że był drugi, ale niestety pod koniec wyścigu wypadł z toru. Co za pech!
Cały czas trzymam kciuki. Jeszcze wiele może się wydarzyć. Przed nimi trzy ostatnie konkurencje. Do boju Rodacy! Powodzenia
Ania