Artykuł o podobnym tytule (dotyczył Okęcia) ukazał sie w warszawskim dodatku GW. Autor narzeka (i słusznie) na nasze największe lotnisko w kraju. Zgadzam się w 100% (też już na to narzekałem). Z tym, że mieszkając w Poznaniu mam jeszcze większy problem – muszę się zawsze jakoś dostać do Warszawy.
Ciągle mi się marzy port lotniczy z prawdziwego zdarzenia w Poznaniu. Coś się zmienia ale to ciągle dalekie od „ok”. Świat robi się coraz mniejszy, w większości dzięki samolotom, szkoda tylko że dotarcie na lotnisko musi trwać kilka razy dłużej niż sam lot…