Znów jestem w Prowansji. Trochę na wakacjach, trochę w pracy. Na wakacjach ponieważ nie pracuję na kompie 22h na dobę, w pracy ponieważ jednak nadal parę godzin przy nim spędzam.
We wtorek płyniemy na Capri (prawie 400 mil), ciekawe jaka będzie pogoda… Kilka ostatnich „przeprowadzek” Better Than… to był sztorm prosto w nos i ciągłe zastanawianie się czy jest w ogóle sens jeść. Na razie prognoza jest kompletnie odwrotna, to znaczy zapowiada się wycieczka na silniku bez wiatru, sam nie wiem co gorsze. Jak będzie nudno i bezwietrznie to znów skończę siedząc przed komputerem.
A propos komputerów, opublikowałem pierwszą wersję mojego systemu CMS (może to określenie trochę na wyrost) opartego na CakePHP. Tak naprawdę, jest to bardziej nakładka dla deweloperów Cake’a, ale może ktoś będzie chciał to użyć jako samodzielne rozwiązanie? Projekt powstał jako efekt facynacji WordPresem i potrzeby posiadania własnego rozwiązania do budowy wieljęzycznych serwisów i wg mnie jest na całkiem dobrej drodze. W każdym razie strona projektu mieści się na serwerze CakeForge.
Od dwóch miesięcy przewija się tutaj sporo wiadomości o mojej działalności związanej z załogą łódki „Better Than…”. Nigdy tak naprawdę nie napisałem konkretnie, co to jest za jacht, teraz korzystając z chwili czasu postaram się nadrobić zaległość.
Jacht jest przedstawicielem klasy Swan 45, zbudowany przez firmę Nautor, stanowi coś w rodzaju trochę bardziej ekskluzywnej wyścigówki (uogólniając, to takie Porsche wśród łódek, szybkie i eleganckie). Zbudowany został w 2003 roku w Finlandii, dokuje na stałe w Newport, Rhode Island, pływa pod banderą amerykańską. Załoga to mix polsko-amerykański z akcentami z reszty świata.
Głównym przeznaczeniem, jak się można domyśleć, są zawody sportowe. Łódka bierze udział głównie w wyścigach klasy One Design, tzn. ściga się tylko z takimi samymi Swan’ami 45 (prawie takie same parametry). Do zeszłego roku wyłącznym placem boju były Stany Zjednoczone, w tym roku rywalizacja przeniosła się na wody europejskie (Cowes w UK, Sztokholm-Szczecin, Sardynia i Wyspy Kanaryjskie). Dwa pierwsze, deszczowe i chłodne, etapy już za nami, przed nami ciepłe wody Morza Śródziemnego.
Ogólne parametry
Długość:
13.83 m
Długość linii wodnej:
12.07 m
Zanurzenie:
2.80 m
Balast:
3700 kg
Wysokość masztu:
22.6 m
Waga całkowita:
9894 kg
Ożaglowanie (oryginalne)
Grot:
76.4 m2˛
Fok:
54.7 m2˛
Spinaker:
153 – 190 m2˛
Jak widać z powyższych danych łódka do najmniejszych nie należy. Załoga regatowa to 11 do 13 osób (zależy jak podjedzą przed startem i czy zmieszczą się w limicie wagi), wygodnie na łódce może jednak mieszkać nie więcej niż 5. Mimo sporych udogodnień (mikrofalówka, kuchenka, piekarnik itp.) na pewno nie jest to łódka wycieczkowa. Spore zanurzenie nie pozwala zawinąć do większości turystycznych miejsc, potrzebne są specjalne mariny. Sportowy charakter podkreśla wykonanie większości elementów (maszt, bom, koło sterowe i inne) z włókna węglowego.
Typowy zestaw żagli na zawody krótkodystansowe (trzymany na łódce) to zawsze kilka, zależnie od przepisów regat, różnych spinakerów i foków oraz żagli będących formą pośrednią między nimi (genua, „code zero” i inne).
Maksymalna prędkość jaką osiągnęła „Better Than…” to ponad 17 węzłów, co ciekawe płynęła wtedy na samym foku przy ok 35 węzłach wiatru.
Na koniec dla jasności kilka słów o moim udziale w całej sprawie – zazwyczaj znajduję się w „support teamie” (rezerwa zawodników, serwis łódki i przeprowadzanie jej z miejsca na miejsce), od czasu do czasu jednak udaje mi się załapać do głównego składu, zazwyczaj na pozycji przy maszcie (prawdziwa siła techniki się nie boi 😉 ) lub jako „floater”, czyli tzw. osoba pomagająca w razie potrzeby na różnych stanowiskach.
Kolejny rejs za mną. Tym razem płynęliśmy w trójkę (kapitan Jahoo, jego brat i ja) z Kilonii do Breskens w Holandii, żeby tam nadać naszą wielką „paczkę” (czyli łódkę) ciężarówką na Morze Ĺródziemne. Podróż trwała 3 dni, z czego pierwszy dzień, spędzony na „motorowaniu” przez Kanał Kiloński był raczej majówką i nie powinien się liczyć do całości.
Co prawda nie ścigam się w tych regatach (a szkoda bo wichura zapewnia naprawdę sporo adrenaliny…), ale udało mi się wślizgnąć na RIB zaprzyjaĹşnionej załogi i popstrykać trochę fotek „Better Than…” i reszty floty. BT to biała łódka z czarnym grotem, niebieska łódka przewijająca się często na zdjęciach to „Goombay Smash”, łódka właściciela motorówki na której płynąłem.
Zdjęcia bez rewelacji (kompaktowa kamera plus deszczowa pogoda to nie najlepsze zestawienie), ale do internetu w sam raz.
Po dwóch tygodniach szlifowania, szorowania, skręcania i tym podobnych czynności, wypłynęliśmy dziś na treningowy rejs. Pogoda dopisała – deszcz zacinał jak diabli, wiatr ok 20 węzłów. Ale nareszcie to jest to! Podczas kilku godzin pokręciliśmy się po okolicach Cowes i przećwiczyliśmy podstawowe manewry.
No właśnie i jeszcze deszcz… Nie przyzwyczaiłem się przez 6 miesięcy w Irlandii to nie przyzwyczaję się i teraz. Przecież to nienormalne żeby padało kilkanaście razy dziennie.
Nie ma co, jestem zmęczony. Miałem piękne plany napisać dziś coś więcej ale nie ma szans – wożenie dwukółką w tą i z powrotem zawartości łódki i kontenera ze sprzętem wyścigowo-roboczym wykończyło mnie solidnie, praca przy komputerze dobiła i na pisanie nie zostało już wiele. Chwila minie zanim się znów przyzwyczaję, może jutro się uda?
Dzisiaj wreszcie, po wielu ściemach firmy przewozowej, Better Than… dotarła na miejsce przeznaczenia – a co najważniejsze bez uszkodzeń. Jak zwykle nie obyło się bez problemów – w miejscu nadania zapakowano ją tak dziwnie, że aby ją wypakować potrzeba było nieĹşle się nakombinować.
Kto by pomyślał, że w UK może wcale nie być tak łatwo z dostępem do netu… Ale po kolei. Od dwóch dni należę do grona „Polaków na wyspach”, co prawda mocno tymczasowo, ale zawsze. Prawdziwe przygotowania łódki zaczną się od jutra (jeszcze nie dotarła na miejsce), dzisiejszy dzień został zdominowany przez poszukiwania sensownego internetu. Siedzenie po kafejkach (nielicznych tutaj w Hamble) nie wchodzi w grę, jeśli trzeba pracować w Sieci…