Kategorie
rajdy

Fulda Challenge 2007 (1 dzień)

Wczo­raj zakoń­czył się pierw­szy dzień rywa­li­za­cji Pola­ków, czy­li Kuby i Gosi Sowiń­skiej na zawo­dach Ful­da Chal­len­ge w Kanadzie.
Na zawod­ni­ków cze­ka­ły dwie kon­ku­ren­cje: jaz­da samo­cho­dem tere­no­wym (spraw­no­ściów­ka) oraz budo­wa­nie obo­zu (roz­bi­ja­nie namio­tu) na czas. Ta ostat­nia kon­ku­ren­cja, jak dla mnie tro­chę dziw­na, raczej trud­no ją obiek­tyw­nie ocenić.
Pola­cy zakoń­czy­li ten dzień nie­ste­ty na ostat­nim miej­scu, ale miej­my nadzie­ję, że to tyl­ko zły począ­tek. Znam Kubę i wiem, że to go tyl­ko zmo­ty­wu­je do lep­sze­go dzia­ła­nia. Poza tym już dzi­siaj kolej­ny dzień zma­gań o zło­to i nowe kon­ku­ren­cje. Tym razem pół mara­ton (jeśli znów po Ala­ska High­way to super!) oraz prze­pra­wa po linie nad kanio­nem. Trzy­mam kciuki!
Ania

Kategorie
rajdy

Whitehorse

Podróż jak zwy­kle nie upły­nę­ła bez roz­ry­wek, dzię­ki awa­rii kom­pu­te­rów na Okę­ciu, nasze baga­że wysła­ne zosta­ły nie­ist­nie­ją­cy­mi lota­mi, na szczę­ście sytu­acja zosta­ła napra­wio­na we Frank­fur­cie i rze­czy dotar­ły razem z nami cało do Whi­te­hor­se. Pogo­da wręcz cie­pła, ‑5 do ‑10°C. Sprzęt mamy roz­da­ny, od jutra zaczy­na­my zaba­wę – przed nami dzień tre­nin­go­wy (ski-doo, podusz­kow­ce, Rhi­no cars) oraz pierw­sza kon­ku­ren­cja, budo­wa­nie obozu :).

Kategorie
rajdy

Fulda Challenge, nowa trasa

Wła­śnie otrzy­ma­łem maila z tra­są tego­rocz­nych zawo­dów („checkpoint’y” z poszcze­gól­ny­mi kon­ku­ren­cja­mi). Więk­szość, podob­nie jak rok temu, na obsza­rze Yukon Ter­ri­to­ry, jed­nak kawa­łek zaha­cza o stan Bri­tish Colum­bia. Na pierw­szy rzut oka cze­ka nas spo­ro mniej kilo­me­trów do prze­je­cha­nia, za to bli­skość par­ku Gla­cier Bay zapo­wia­da bar­dziej uroz­ma­ico­ny kra­jo­braz. Map­ka poniżej.

Kategorie
rajdy

Fulda Arctic Challenge 2007 – przygotowania

Za bar­dzo nie ma jak, śnie­gu jak na lekar­stwo, lodu do jaz­dy samo­cho­dem też jakoś nie za dużo, tem­pe­ra­tu­ry dodat­nie. Nawet bie­ga­nie do kitu bo cią­gle leje…

Tym­cza­sem w Whi­te­hor­se pogod­nie, ‑11 °C, wil­got­ność 85% (no to już podob­nie jak u nas), wiatr led­wo dostrzegalny.

Kategorie
różne

Nowy Rok 2007

No i wresz­cie przy­szedł… Jak na razie zapo­wia­da się pozy­tyw­nie i oby taki był.

Zaczął się nie­Ĺşle, ostat­nie dni sta­re­go roku i pierw­szy nowe­go, spę­dzi­li­śmy włó­cząc się po Kar­ko­no­szach. Star­czy­ło nawet cza­su na pstryk­nię­cie paru fotek. Pogo­da była świet­na (wli­czam w to nawet ostat­ni dzień spę­dzo­ny na bro­dze­niu w poto­kach roz­to­pio­ne­go śnie­gu), uda­ło nam się przed­rep­tać kil­ka kilo­me­trów więc czas nie został stracony.

Dzię­ku­ję bar­dzo za sms‑y z życze­nia­mi i jed­no­cze­śnie prze­pra­szam że nie odpi­sy­wa­łem na bie­żą­co, nie­ste­ty „komórkowa” bate­ria nie wytrzy­ma­ła natło­ku wyda­rzeń i padła tuż przed Nowym Rokiem… Dzię­ki temu prze­czy­ta­łem to wszyst­ko jakieś pół­to­ra dnia póĹşniej.
Ale było minę­ło, czas wra­cać do pra­cy. Naj­cie­kaw­sze jest to, że już jadąc do domu prze­sta­wia­łem się na myśle­nie o HTML/CSS/PHP itp. – chy­ba napraw­dę jestem już od tego uza­leż­nio­ny. Sko­ro już jestem przy tema­cie kom­pu­te­ro­wym, zapra­szam do obej­rze­nia mojej „firmówki” po grun­tow­nym remon­cie. Będę bar­dzo wdzięcz­ny za komen­ta­rze (pozy­tyw­ne, nega­tyw­ne, i w ogó­le jakie­kol­wiek). Ten remont to pierw­szy krok, do zro­bie­nia mam jesz­cze spo­ro (fir­mo­wy blog, sys­tem obsłu­gi klien­tów itd.) ale cie­szę się że uda­ło mi się to ruszyć.

Idę spać, od jutra czas potre­no­wać, zbli­ża się pra­co­wi­ty okres (i w raj­dach i w pracy).

Kategorie
podróże

Podróż na Krym

Szy­ko­wa­li­śmy się na ten wyjazd już od dłuż­sze­go cza­su, Ania i ja oraz zaprzy­ja­Ĺşnio­na par­ka Gosia i Maciej. Plan powstał daw­no, w odpo­wie­dzi na potrze­bę 100% luzac­kie­go wypo­czyn­ku (od dobrych kil­ku lat waka­cje spę­dza­li­śmy pra­cu­jąc, tre­nu­jąc, star­tu­jąc bądĹş męcząc się w jakiś inny spo­sób 😉 ). Teraz nastał czas na leni­we zwie­dza­nie zakra­pia­ne lokal­ny­mi specjałami.
Pla­ny, pla­na­mi ale i tak szcze­gó­ły dopi­na­li­śmy w ostat­niej chwi­li, w pocią­gu. Wyrocz­nią dla mnie był Maciej, któ­ry był już kil­ka razy na Ukra­inie, z cze­go raz na Kry­mie. Wariant dojaz­do­wy wybra­li­śmy chy­ba odpo­wied­ni (a na pew­no tani), Pierw­szy odci­nek to pociąg Poznań – Prze­myśl (jak się póĹşniej oka­za­ło naj­bar­dziej męczą­ca część tra­sy, więk­szą część spa­li­śmy pod sto­ła­mi w War­sie), następ­nie busik do gra­ni­cy. Na gra­ni­cy moje pierw­sze spo­tka­nie z Wscho­dem – sto­imy w tłu­mie „mró­wek”, kolej­ka słu­ży chy­ba tyl­ko po to żeby moż­na się było gdzieś wepchnąć… Na szczę­ście pogra­nicz­ni­cy nie byli za bar­dzo dokład­ni i przej­ście minę­ło cał­kiem spraw­nie (kil­ka­dzie­siąt minut). Dalej znów busik, tym razem do Lwowa.nasza kwatera


Pierw­sze kro­ki w mie­ście Lwa skie­ro­wa­li­śmy na dwo­rzec, zająć się bile­ta­mi na dal­szą część podró­ży. Sły­sza­łem mie­sza­ne opi­nie na temat dostęp­no­ści miejsc w pocią­gach Lwów – Sym­fe­ro­pol i nale­ża­ło się jak naj­szyb­ciej prze­ko­nać kto miał rację. Nie­ste­ty praw­dzi­wa oka­za­ła się pesy­mi­stycz­na wer­sja – naj­po­pu­lar­niej­sze połą­cze­nia były wyku­pio­ne na wie­le dni w przód i pozo­sta­ło nam tyl­ko połą­cze­nie przez Kijów. Ale nie ma tego złe­go, Kijów też war­to zoba­czyć. Kupi­li­śmy tyl­ko w jed­ną stro­nę, licząc na wię­cej szczę­ścia na Kry­mie Zaku­pi­li­śmy więc co trze­ba i ruszy­li­śmy „na mia­sto”. Nie będę się za bar­dzo roz­pi­sy­wał jak minął nam czas we Lwo­wie, bo nie ma za bar­dzo o czym. W cią­gu dwóch dni zwie­dzi­li­śmy stan­dar­do­we szachy na ulicyatrak­cje tury­stycz­ne plus parę knaj­pek. Po opo­wie­ściach jakie sły­sza­łem o tym mie­ście, jego praw­dzi­wy obraz był dość przy­gnę­bia­ją­cy. Brud­no, wszyst­ko ponisz­czo­ne a do tego wszyst­kie­go remont nawierzch­ni pro­wa­dzo­ny był na tere­nie całej sta­rów­ki i oko­lic (nie­co dziw­ne, że wzię­li się za taki poważ­ny remont w środ­ku sezo­nu turystycznego…).

Miej­sca w pocią­gu mie­li­śmy w wago­nie „plac­kart­nym” czy­li bez­prze­dzia­ło­wym sypial­nym z miej­sców­ka­mi. Nie­ste­ty spraw­dzi­ły się opi­sy podró­ży po Ukra­inie – nie­chęć do otwie­ra­nia okien i świe­że­go powie­trza jest tam powszech­na, a nawet jeśli nie to zabi­te gwo­Ĺşdzia­mi okna nie uła­twia­ją tej czyn­no­ści. Dzię­ki temu mie­li­śmy gra­tis sau­nę. Na szczę­ście odpo­wied­nia por­cja piwa zaku­pio­na w Kijo­wie pozwo­li­ła nam w mia­rę wygod­nie prze­trwać tę dro­gę (12 godzin).
Kijów, a wła­ści­wie ści­słe cen­trum ze słyn­nym Maj­da­nem Nie­za­wi­sło­ści, zwie­dzi­li­śmy w moc­no eks­pre­so­wym tem­pie, mając tyl­ko kil­ka godzin do następ­ne­go pocią­gu. Może jestem nie­czu­ły na arty­stycz­ny urok Lwo­wa, ale za to byłem napraw­dę zdu­mio­ny „wiel­ko­miej­sko­ścią” Kijo­wa. Monu­men­tal­ne budyn­ki (ze ster­czą­cy­mi wszę­dzie kli­ma­ty­za­to­ra­mi) i eks­klu­zyw­ne samo­cho­dy przy­po­mi­na­ły mi bar­dziej Nowy Jork niż daw­ne radziec­kie tere­ny. Z Kijo­wa mie­li­śmy już bez­po­śred­ni pociąg do sto­li­cy Repu­bli­ki Kry­mu (Krym jest bar­dzo moc­no nie­za­leż­ny od resz­ty Ukra­iny, za to wszę­dzie widać tam wpły­wy Rosjan).pociąg na Krym

Te 15 godzin minę­ło bły­ska­wicz­nie, głów­nie dzię­ki szczę­ściu, któ­re rzu­ci­ło nas do nowo­cze­sne­go wago­nu z otwar­ty­mi okna­mi (tzn. dało się je otwie­rać, ale nie zna­czy to wca­le że wszy­scy to chęt­nie robi­li). Oczy­wi­ście pisząc o podró­ży kole­ją, nie moż­na pomi­nąć świet­ne­go jedze­nia sprze­da­wa­ne­go przez „babusz­ki” na każ­dej więk­szej sta­cji. Domo­we pie­ro­gi z folio­we­go wor­ka i inne spe­cja­ły będę dłu­go wspominać…

Sym­fe­ro­pol przy­wi­tał nas pochmur­ną pogo­da i jak zwy­kle kło­po­ta­mi z bile­ta­mi. Oka­za­ło się, że bile­ty powrot­ne (dwa tygo­dnie wcze­śniej) są prak­tycz­nie nie do dosta­nia. Sytu­ację ura­to­wał zna­jo­my, któ­ry zapro­wa­dził nas do „mafij­nej” kasy lux gdzie za dodat­ko­wą opła­ta bil­le­ty się cudow­nie zna­la­zły. Co praw­da jakimś objaz­dem (przez Dnie­pro­pie­trowsk) ale zawsze to już coś. Pierw­szy krym­ski dzień spę­dzi­li­śmy leniu­chu­jąc u zna­jo­mych i słu­cha­jąc opo­wie­ści o okolicach.

Są róż­ne warian­ty zwie­dza­nia Kry­mu, ale zasad­ni­czo spro­wa­dza­ją się do wybra­nia kie­run­ku zwie­dza­nia wybrze­ża – z zacho­du na wschód czy na odwrót. My wybra­li­śmy ta dru­gą opcję i uda­li­śmy się do Sudo­ku. Dość szyb­ko oka­za­ło się, że nie był ton naj­lep­szy wybór, zamiast milej pla­ży i egzo­tycz­nych ruin zasta­li­śmy rosyj­ski kurort, pełen śmie­ci i nowo­bo­gac­ki wcza­so­wi­czów. Tak więc dzień minął na jedze­niu (to się uda­ło – tak dobrych cze­bu­rie­ków jak w knaj­pie przy dro­dze na pla­żę nie jadłem już potem) i zwie­dza­niu genu­eń­skiej twier­dzy. Twier­dza – trze­ba przy­znać impo­nu­ją­ca, ale zawa­lo­na też impo­nu­ją­cą ilo­ścią śmieci…

W trak­cie całe­go dnia nie zaj­mo­wa­li­śmy się za bar­dzo kwe­stią noc­le­gu, licząc że „jakoś to będzie”. Wg nasze­go prze­wod­ni­ka (wyd. Bez­dro­ża) pod twier­dzą było nie­złe miej­sce do noc­le­gu pod chmur­ką, więc byli­śmy spo­koj­ni. Rze­czy­wi­stość oczy­wi­ście nas nie zawio­dła i była zupeł­nie inna…

Kategorie
na szlaku różne

Blogowanie dla podróżników

Wśród rosną­cych jak grzy­by po desz­czu ser­wi­sów „łeb-dwa-zero” 😉 poja­wi­ła się pozy­cja, któ­ra napraw­dę mnie zacie­ka­wi­ła. Ser­wis geoblog.pl to nie­Ĺşle zapo­wia­da­ją­ce się Ĺşró­dło podróż­ni­czych opo­wie­ści. Miej­sce na wła­sny blog, Googlo­wa map­ka z auto­ma­tycz­nym zazna­cza­niem tra­sy, wła­sne gale­rie fotek itp. two­rzą bar­dzo cie­ka­wą pro­po­zy­cje dla wszyst­kich chcą­cych podzie­lić się z inny­mi wra­że­nia­mi z podró­ży bez potrze­by two­rze­nia wła­sne stron­ki www. Gdy­by nie to, że mam swój wła­sny kąt na opo­wie­ści, został­bym chy­ba ich sta­łym gościem.

Kategorie
podróże

Wakacje

Naresz­cie nad­szedł ten czas… Rusza­my w kolej­ną podróż. Od zeszłe­go roku, tzn. od powro­tu z Flo­ry­dy nie rusza­li­śmy się nigdzie na dłu­żej. Tego­rocz­ną wyciecz­kę pla­no­wa­li­śmy już od kil­ku mie­się­cy. Plan tym razem jest typo­wo tury­stycz­ny – ponad dwa tygo­dnie na pozna­nie Auto­no­micz­ne Repu­bli­ki Krym­skiej plus kil­ku innych zakąt­ków Ukra­iny po dro­dze. To mój pierw­szy wyjazd za wschod­nią gra­ni­cę, szcze­rze mówiąc nie mogę się już doczekać.

Spró­bu­ję na bie­żą­co (jak się uda) pisać coś na stro­nę i uplo­ado­wać jakieś fot­ki. Do usłyszenia.

Kategorie
rajdy

X‑Adventure Francja – film

Jak już więk­szość zain­te­re­so­wa­nych w tema­cie się orien­tu­je, zespół SPELEO nie dotarł na start zawo­dów w Savo­ie w ostat­ni week­end. Zamiast tego pospa­li­śmy sobie na auto­stra­dzie (sport eks­tre­mal­ny…), pod salo­nem Opla (uro­czy par­king) i na nie­miec­kim kem­pin­gu. Same te wyda­rze­nia nie były szczy­tem szczę­ścia, a to że nie zdą­ży­li­śmy na start to już był cho­ler­ny pech… Na pocie­sze­nie zro­bi­li­śmy cho­ciaż tre­ning w prze­rwie mię­dzy nie­miec­kim piwem i kiełbasą. 

W każ­dym razie dzi­siaj dobi­łem się zupeł­nie – na stro­nie x‑adventure zna­la­złem fil­mik z tych zawo­dów. Nie będę sie roz­pi­sy­wał, zobacz­cie go sami i powiedz­cie czy to nie był WIELKI PECH? Tak faj­ne dys­cy­pli­ny nie zda­rza­ją sie co dzień… 

Kategorie
różne

etykieta w Nowym Jorku

Ale pereł­kę zna­la­złem – zbiór zasad etycz­nych dla Nowo­jor­czy­ków. Niby dale­ko ale jak się głę­biej wczy­tać to doty­czy wie­lu dużych miast.