
A oto i pierwsze wiesci z Kanady. Dzięki mailom od Karoliny Pilarczyk (dziennikarka towarzysząca zawodnikom) mam jako takie pojęcie o tym co się dzieje (fragment e‑mail’a):
Dzisiaj biegali 22km w temperaturze ‑30 stopni!! Krew płynela im z nosa, a o kontuzjach możnaby pisać do rana.. ale wszyscy dali rade! wow!! potem zjazd z góry kajakiem!! od kiedy kajak jest sportem zimowym??? Czasami konczył się zjazd niezłymi wywrotkami! Dobrze ze testowałam to przed uczestnikami, bo gdybym zobaczyła te wywrotki to najprawdopodobniej bym do tego kajaka nie wsiadła!! hehehe…
Co do temperatur – to nie wiem kto wymyslił historyjkę, że nie odczuwa się tu zimna bo jest inna wilgotność??? Chyba tylko Kanadyjczycy by skłonic europejskich turystow by tu przyjeżdżali też w zimie!!! Zimno jest jak cholera – i pomimo ze jest niewiele mniej stopni niż w Polsce (okolo ‑30), to na otwartej przestrzeni o odmrożenia bardzo łatwo. Wszyscy na szczęście dostaliśmy odpowiednie ubrania, ale czuję sie w nich jak bałwan, bo poruszać się nie da…
Pierwszy dzień czyli bieg na 22km i „kayak downhill” zakończony i mamy pierwsze wyniki. W kalsyfikacji ogólnej są na 6 miejscu.
Martwię się o Ani kontuzję, odczuwała to już wcześniej, a przy niesprzyjających warunkach i adrenalinie mogła to pogorszyć. Tak chciałbym móc być teraz z nią zeby jej pomóc… Cały czas trzymam kciuki i czekam na dalsze informacje…
AKTUALIZACJA 31/01, godz.16:00
Nareszcie wieści prosto od Ani !! Udało jej się zadzwonić, niestety tylko na krótko. Zdążyła tylko opowiedzieć, że jest ciężko. Noclegi w namiotach nie dają 100% wypoczynku, mimo świetnego sprzętu jest zimno. Jej kontuzja, o której słyszałem wcześniej jest dość poważna. Praktycznie 3/4 pierwszego biegu Ania biegła z solidnym bólem nogi. Nie rokuje to najlepiej… Dzisiaj zaczynają od 20km nart biegowych. Dostali komplet nart do „łyżwy”, co ma swoje dobre i złe strony: kontuzja nie będzie przeszkadzać przy kroku łyżwowym ale za to 20k z łyżwy to nie przelewki. Cała nadzieja na poprawę morale w popołudniowych wyścigach psich zaprzęgów – w końcu po to Anka pojechała aż do Kanady ;). Więcej info jutro (mam nadzieję). Ania, trzymaj się !!!