Kategorie
aktywnie

Salomon Nordic Sunday

Zima nawet w Pozna­niu nad­zwy­czaj­nie dopi­sa­ła w tym roku, jed­nak już od grud­nia cze­ka­łem tyl­ko na oka­zję żeby wyrwać się do Jaku­szyc na bie­gów­ki. Izer­skie szla­ki nie dadzą się niczym zastą­pić. Naresz­cie w ten week­end oka­zja się nada­rzy­ła i już w pią­tek wie­czo­rem wylą­do­wa­lem w Szklar­skiej w cał­kiem miłej noc­le­gow­ni o nazwie Cha­ta Izer­ska (pomi­mo usil­nych sta­rań GPSa, któ­ry kazał mi w środ­ku zimy pły­nąć pro­mem 🙂 ). Plan na wyjazd był pro­sty – rekre­acyj­nie pobie­gać, napić się piwa i poga­dać ze zna­jo­my­mi ze Spe­leo star­tu­ją­cy­mi w Salo­mon Nor­dic Sun­day.

Pogo­da, jak na Jaku­szy­ce, była dość mgli­sta, za to tem­pe­ra­tu­ra i śnieg dosko­na­łe. Począt­ko­wo zamie­rza­łem wresz­cie wypo­sa­żyć się we wła­sne nar­ty, jed­nak oka­za­ło się ze zima w tym roku zasko­czy­ła nie tyl­ko dro­go­wców i o zaku­pie wybra­ne­go mode­lu mogę tyl­ko poma­rzyć. Skoń­czy­ło się więc na wypo­ży­cze­niu nar­tek do łyż­wy o lek­ko dam­skim desi­gnie (tyl­ko takie zosta­ły na moją wagę) i dru­giej pary do klasyka.

Sobot­nie przed­po­łu­dnie zeszło na jaz­dę  łyż­wą po tra­sach zapla­no­wa­nych na nie­dziel­ne zawo­dy. Sam się zdzi­wi­łem, że po dłu­giej prze­rwie (ponad rok) kon­dy­cja spa­dła, ale tech­ni­ka się popra­wi­ła (!). Po połu­dniu zabra­łem się za testo­wa­nie pro­fe­sjo­nal­nych nart do kla­sy­ka i nie­ste­ty tu już tak pięk­nie nie było. Pierw­szy raz śli­zga­łem się kla­sycz­nie na nar­tach bez łuski, tyl­ko z kli­strem, oka­za­ło się ze taki sprzęt wyma­ga nie­co wyż­sze­go pozio­mu niż ja pre­zen­tu­ję. Dość powie­dzieć, że dopie­ro po ok 5km i zdo­by­ciu Samo­lo­tu zczą­łem łapać jak się odpy­chać pod górę żeby smar trzy­mał. Ogól­ny wnio­sek pozo­stał jeden – łyż­wą lepiej.

Do tego stop­nia lepiej, że w przy­pły­wie opty­mi­zmu posta­no­wi­łem zapi­sać się na start tym sty­lem w nie­dziel­nych zawo­dach. Dla tych, któ­rzy jesz­cze nie zna­ją cyklu, kil­ka słów wpro­wa­dze­nia. Jak piszą orga­ni­za­to­rzy na stro­nie sns-nartybiegowe.pl:

Pierw­szy w Pol­sce cykl zawo­dów w nar­ciar­stwie bie­go­wym dla ama­to­rów. Do uczest­nic­twa w zawo­dach zachę­ca­my wszyst­kich, dla któ­rych zimo­wą porą bie­ga­nie na nar­tach jest for­mą aktyw­no­ści rucho­wej, spo­so­bem spę­dza­nia wol­ne­go cza­su w dobrym towa­rzy­stwie i pięk­nym oto­cze­niu oraz pra­gną­cych spor­to­wej rywalizacji.

Trze­ba uczci­wie przy­znać, że to napraw­dę faj­ne zawo­dy dla każ­de­go, limi­ty cza­so­we są spo­re, a dodat­ko­we nagro­dy loso­wa­ne są na koniec wśród wszyst­kich uczest­ni­ków. Do tego do dys­po­zy­cji uczest­ni­ków jest spo­ro cia­stek, bana­nów i cze­ko­la­dy oraz gorą­ca her­ba­ta z sokiem malinowym.

O 11 na star­cie sta­wi­ło się oko­ło 150 zawod­ni­ków i zawod­ni­czek, żeby poko­nać 10-cio lub 20-km tra­sę. Zgod­nie z moim szczę­ściem, oka­za­ło się, że ta edy­cja popro­wa­dzo­na jest na naj­trud­niej­szym warian­cie tra­sy z ostrym pod­bie­giem na samym począt­ku (Buczki i Samo­lot), nie popsu­ło to jed­nak moje­go opty­mi­zmu i o 11.15 ruszy­łem na jed­no kół­ko trasy.

Bie­gło się świet­nie, bez nad­mier­ne­go kato­wa­nia dotar­łem do mety wca­le nie ostat­ni, co mnie bar­dzo mile zasko­czy­ło i zaostrzy­ło ape­tyt na kolej­ną edy­cję za 2 tygo­dnie (tak, już zde­cy­do­wa­łem). Praw­dzi­wą kla­sę poka­za­ła Kasia Zając ze Spe­leo, wygry­wa­jąc w kla­sie Eli­te sty­lem kla­sycz­nym, gratulacje!

To tyle, do zoba­cze­nia na następ­nym SNS, a tym­cza­sem parę fotek do obej­rze­nia na fejs­bu­ko­wej stro­nie Spe­leo. Przy oka­zji war­to pamię­tać, że rów­nież za nie­co ponad 2 tygo­dnie rusza 34-ta edy­cja Bie­gu Pia­stów, kul­to­we­go wyści­gu na dystan­sie 50km. To jed­nak tro­chę za dłu­gi dystans jak na start po prze­rwie, więc w tym roku nawet o tym nie myślę, ale za rok, kto wie…

Kategorie
różne

Noworoczne bieganie

Nowy rok (sor­ry, Nowy Rok) zaczął się kon­kur­so­wo – bez kaca i ze świa­tem za oknem przy­kry­tym kil­ku­cen­ty­me­tro­wą war­stwą śnie­gu. Dla miesz­kań­ców gór to raczej nic wyjąt­ko­we­go (śnieg, oczy­wi­ście), ale w Pozna­niu nie zda­rza się to aż tak często.

Pół dnia na rodzin­nym spa­ce­rze nastro­iło mnie dodat­ko­wo na tyle opty­mi­stycz­nie, że zaraz po powro­cie (zaraz jest ter­mi­nem moc­no rela­tyw­nym) zde­cy­do­wa­łem roz­po­cząć sezon bie­go­wy 2010.

Pogo­da była na bie­ga­nie – nie za zim­no, śnieg przy­jem­nie zakry­wa wszel­kie śmie­ci w oko­li­cy i jed­no­cze­śnie nie jest zbyt śli­sko, świet­na do roz­po­czę­cia wdra­ża­nia nowo­rocz­nych posta­no­wień. Taki dzień jak dzi­siaj pozwa­la napraw­dę nacie­szyć się bie­ga­niem w tere­nie (mod­ny ter­min tra­il run­ning) – pod­czas prze­bież­ki zała­pa­łem się dodat­ko­wo na sta­do saren i fajer­wer­ki oglą­da­ne z more­no­wych pagór­ków na Mora­sku, i wszyst­ko to nadal w gra­ni­cach miasta.

Na dwo­rze mnó­stwo ludzi, aż miło popa­trzeć jak coraz wię­cej osób aktyw­nie spę­dza czas – czy to bie­ga­jąc, odpy­cha­jąc się kij­ka­mi (nor­dic wal­king) czy posu­wa­jąc na nar­tach (śla­dy jed­ne­go bie­gów­ko­wi­cza na śnie­gu). Oby dal­sza część roku była co naj­mniej taka, jak pierw­szy dzień…

To by było na tyle nowo­rocz­nych prze­my­śleń, więc koń­czę i życzę Wam wszyst­kim wszyst­kie­go naj­lep­sze­go w Nowym Roku!

Kategorie
na szlaku

Biegnący Wilk

tana_nov

Tym razem temat wpi­su nad­szedł w posta­ci mailin­gu. Z poto­pu reklam i tech­nicz­nych nowo­ści wybił się jeden szcze­gól­nie cie­ka­wy new­slet­ter o udzia­le pierw­sze­go Pola­ka w trud­nym wyści­gu psich zaprzę­gów Fin­n­mark­slo­pet. Zawo­dy roz­gry­wa­ją się na dale­kiej pół­no­cy, dalej niż naj­bar­dziej zna­ne Idi­ta­rodYukon Quest (w trak­cie poby­tu w Yukon Ter­ri­to­ry pra­wie uda­ło mi się zoba­czyć to wydarzenie).

Pol­skim repre­zen­tan­tem jest Dariusz Morsz­tyn, miło­śnik psich zaprzę­gów, pol­ski india­nin i ogól­nie cie­ka­wa oso­bo­wość (wię­cej infor­ma­cji na stro­nie biegnacy-wilk.pl).

Zawo­dy roz­gry­wa­ne są w tun­drze lapoń­skiej kra­iny Fin­n­mark. Psy i zawod­ni­cy ści­ga­ją się na dwóch dystan­sach – 500 i 1000km. Więk­szość tra­sy poko­nu­ję się w nocy, więc o zgu­bie­nie dro­gi wca­le nie jest trud­no (GPS jest nie­do­zwo­lo­ny). Zawod­nik i psy muszą być samo­wy­star­czal­ni, w razie zgu­bie­nia akcja poszu­ki­waw­cza rusza dopie­ro kolej­ne­go dnia.

Kosz­ty nie sa małe, to co naj­mniej kil­ka­dzie­siąt tysię­cy, a rywa­li­za­cja z miej­sco­wy­mi na pew­no nie jest trud­na (naj­niż­sza zano­to­wa­na tem­pe­ra­tu­ra pod­czas wyści­gu to ‑42°C).  Z new­slet­te­ra wyni­ka, że pol­ska eki­pa jest wła­śnie w trak­cie zbie­ra­nia spon­so­rów i ewen­tu­al­nych patro­nów medial­nych, może ktoś z moich czy­tel­ni­ków był­by zainteresowany?

1_kart_finnmarkslopet_web

zdję­cie i map­ka pocho­dzą ze stro­ny orga­ni­za­to­ra wyścigu